No i mamy część drugą.. Po samym przyjeździe pojechaliśmy na mieszkanie i do naszego pokoju, który z pokojem miał wspólnego tyle co cztery ściany. Malutki z starym materacem ( nawet koc nie pomógł, plecy odczuły każdą sprężynę..) i w „szafie’ huczący piec. Przyjechaliśmy do znajomego z myślą ( a raczej z potwierdzeniem), że od razu zaczniemy pracę, niestety wyszło inaczej. Po pierwsze Ubezpieczenie czyli insurance number, którego nie mieliśmy a na wizytę czeka się ok 2 tygodni, po drugie praca, która jednak załatwiona nie była.. Brak internetu, żeby cokolwiek załatwić i informacja, że jak najszybciej musimy znaleźć sobie nowy pokój. Ale czy żałuje, nie początek był bardzo trudny ale jak to się mówi, nic nie dzieje się bez przyczyny.

Ash Grove nazwa ulicy, na której znaleźliśmy pokój w domu, który był wynajmowany przez Polaków dla Polaków. ( Nie polecam wynajmować w ten sposób pokoju ale o historiach stamtąd będzie troszkę później). W tym pokoju mieliśmy już nie tylko materac ale także sofkę i obiecaną przez landlorda- właściciela szafkę.. no cóż była tylko obiecana ( Cena wtedy 60 funtów/miesiąc). Przez ten dom w ciągu kilku naszych miesięcy w nim, przewaliło się tyle nowych współlokatorów, że nie do końca wszystkich pamiętam. Ale są też tacy, którzy o sobie zapomnieć nie dali. Na początku miłe wspomnienia, D. (nie będę podawać imion) fajny człowiek, który w razie potrzeby zawsze pomógł i chyba dzięki niemu wypiłam swój pierwszy, nie do końca super jakości cydr. Ale jaki ekonomiczny, butelka 3-litrowa kosztowała chyba 5f, o ile dobrze pamiętam. Byli też kierowcy tirów.. no ich było kilku ale jeden został najbardziej w pamięci. Człowiek bez szczęścia a raczej szczęście miał do stłuczek, lubił biegać, kiedyś nawet biegaliśmy w sefton parku, który pokazywałam wam na instagramie, razem zawsze raźniej. To teraz ta gorsza część, parka melanż, współmieszkanie z nimi pracując i mając na rano, nie wchodziło w rachubę. Kolejna para marudy, to od takich ludzi uciekajcie, nawet piękny dzień po rozmowie z nimi stawał się mniej atrakcyjny do tego ich rzeczy i bałagan był wszędzie i przeszkadzał nawet chłopakom, którzy zazwyczaj do tego wagi nie przykładali. Na koniec perełki para 55 latków, lubili dziabnąć.. w sumie to nie lubili, nie dziabnąć. Wieczne awantury i wyzywanie od najgorszych (między sobą) i piosenka przez twe oczy zielone o godzinie 3 w nocy w tygodniu, tak tego nie zapomnę. Niestety nie zapomnę również momentu kiedy upiekłam ciasto, zostawiłam je do wystudzenia a rano zeszłam i garścią od środka było przez nią jedzone. Albo momentu gdy zeszła kompletnie bez bielizny i spodni dla jasności, gdy siedzieliśmy z chłopakami na dole, nie da się tego odwidzieć, ubolewam! To tylko część tego typu historii ale może będę to stopniować.


Moje początki szukania pracy, wydrukowałam sobie w języku angielskim cv zaczęłam roznosić ja po różnych lokalach gastronomicznych. Bez skutku, chociaż doświadczenie miałam. Niestety nikt mi nie powiedział, że format cv tutaj się różni od tego w Polsce. Przede wszystkim to co ja bardzo cenie zdjęcia się nie dodaje, wybierają ludzi po ich osiągnięciach, doświadczeniu a nie dyskryminują ze względu na wygląd. ( nie uważam, ze każdy u nas dyskryminuje ale pracując jako kelnerka widziałam jak mój manager wyrzuca cv mówiąc przy tym ‚ta za brzydka’). Zaczęłam rejestrować się w agencjach pracy i uważam, że na początek to najlepsze rozwiązanie. Jedną z pierwszych była agencja Gap. Wchodząc tam dostajesz mnóstwo formularzy i papierów do wypełnienia. Wpisujesz wszystkie swoje dane, dni w które jesteś dyspozycyjna, doświadczenie, wykształcenie i wiele innych. Wszystko oczywiście w języku angielskim, więc lepiej wcześniej się przygotować. Za ladą pracuje też Polak, ale nie ma co się łudzić, nawet mówiąc do niego po polsku z grymasem na twarzy odpowie, że mu nie płacą za pomoc po polsku. Z drugiej strony natomiast wyszedł Anglik, którego jak to się później okazało, dziewczyna jest Polką i on już problemów w mówieniu, po Polsku nie miał karma wraca. zadzwonili do mnie z ofertą pracy już po kilku dniach..
Dalsza część w kolejnym wpisie. Dajcie znać w komentarzach co myślicie, a może Wy macie jakieś doświadczenia?
Bardzo trudne początki. Niestety w ogromnej większości przydarzające się Polakom a i innym emigrantów. Wytrwali jesteście, brawo
No faktycznie na początku łatwo nie było. Podobno wszystkie takie przeżycia wzmacniają,oby tak było 🙂
oni trudnych początków nie mieli…mieli łatwiej niż wielu innych naszych rodaków tu przyjeżdżających. zapytajcie Katarzyny dlaczego kasuje komentarze które pokazują jakie na prawdę były jej początki w uk. widocznie ma cos do ukrycia. ha.
Może dlatego że nie będę wchodzić w dyskusje z ludźmi którzy nie potrafią się skonfrontować? Ja mam wiadomości które potwierdzają każde moje słowo to po pierwsze a po drugie nikogo nie podałam nawet z imienia a pisząc tutaj moje dane są. A jeśli ktoś tak bardzo chce ciągnąc dalej te oszczerstwa to publicznie mogę pokazać wszystkie wiadomości sms-y i screeny rozmów i wtedy już z imieniem, nazwiskiem. Wtedy może da sobie siana z wybielaniem się za każdą cenę tak jak to wielokrotnie już było.
Czytałam i czytałam… I nasuwa mi się od razu to mądre powiedzenie: „Per aspera ad astra” – Przez ciernie do gwiazd… Nie przypuszczałam, że Wasze początki były tak trydne, czasami dziwne, a nawet chwilami nie do zniesienia… Zaimponowaliście jeszcze bardziej, bowiem pokazujesz Kasieńko, że tylko pokonując przeszkody – można jednak „sięgnąć tych gwiazd”… Twój wpis pomoże wielu ludziom…! Jestem teraz bardzo zamyślona… Dziękuję za szczery i bardzo ludzki wpis. Bez ubarwień i kolorów…❤
No tak początki może i trudne ale teraz jest lepiej 🙂
Czytałam i czytałam… I nasuwa mi się od razu to mądre powiedzenie: „Per aspera ad astra” – Przez ciernie do gwiazd… Nie przypuszczałam, że Wasze początki były tak trydne, czasami dziwne, a nawet chwilami nie do zniesienia… Zaimponowaliście jeszcze bardziej, bowiem pokazujesz Kasieńko, że tylko pokonując przeszkody – można jednak „sięgnąć tych gwiazd”… Twój wpis pomoże wielu ludziom…! Jestem teraz bardzo zamyślona… Dziękuję za szczery i bardzo ludzki wpis. Bez ubarwień i kolorów…❤
To ja dziękuję za tak miły odbiór 🙂